Dyskusja:Hrabia Monte Christo
Z Wikipedii
strona bardzo interesująca pomagająca zrozumieć treśc powieści. brakuje jedak w nim informacji rozszerzającej a mianowicie jakie było imię i nazwisko prawdziwej postaci, którego historia posłuzyła aleksandrowi dumasowi do napisania tej powieści czyli hrabiego monte christo. jetem jednak zafascynowany bogatą treścia informacyjna o francji gdzie przebywałem dwukrotnie zarówno w rejonie Paryża i poznałem Muzeum luwru od samych piwnic jak i w rejonie Lyonu, tuluzy i montabaun.--62.69.194.46 15:59, 22 maj 2005 (CEST)
[edytuj] uwagi do opisów postaci
baron Danglars - buchalter i marynarz na statku "Faraon", marzył o funkcji kapitana tegoż okrętu, co sprowokowało go do napisania fałszywego donosu na Edmunda Dantesa [...] - Danglars nie miał kwalifikacji do objęcia stanowiska kapitana - raczej bał się, że na statku pod dowództwem Dantésa nie będzie dla niego miejsca (rozmowa z Farią, rozdział "W celi księdza"):
- - [...] Czy komuś mogło zależeć, byś nie został kapitanem "Faraona"?
- - Nie, załoga bardzo mnie lubiła. Gdyby marynarze mogli wybierać sobie dowódcę, wybraliby mnie. Jeden tylko człowiek mógł mieć do mnie urazę: poróżniwszy się z nim trochę jeszcze przed tymi wydarzeniami, wyzwałem go na pojedynek, którego nie przyjął.
- - No proszę! A jak się nazywa ów człowiek?
- - Danglars.
- - Jakie funkcje pełnił na statku?
- - Był buchalterem.
- - Czy zatrzymałbyś go na tym stanowisku, gdybyś został kapitanem?
- - Nie, gdyby to ode mnie zależało, bowiem zdawało mi się że przyłapałem go na pewnych nieścisłościach w rachunkach. [...]
Gerard de Villefort - [...] Miał z nią nieślubne dziecko, które usiłował zabić [...] - nieścisłe, przynajmniej według zeznania pana prokuratora królewskiego (rozdział "Gabinet prokuratora królewskiego", rozmowa z panią Danglars):
- - [...] Dziecko urodziło się: oddano mi je zesztywniałe i nieme; nie oddychało; myśleliśmy że nie żyje.
- Pani Danglars poderwała się nagle, jakby chciała uciekać.
- Villefort zatrzymał ją, składając ręce błagalnym gestem.
- - Myśleliśmy, że nie żyje. Ułożyłem dziecko w skrzyneczce, która miała zastąpić mu trumnę, zszedłem do ogrodu, wykopałem dół i pogrzebałem je spiesznie. [...] O czym myślałem, kiedym odzyskał przytomność? Zawsze o jednym i tym samym: o zmarłym dziecku [...].