Poznańska legenda o skradzionych hostiach
Z Wikipedii
Według poznańskiej legendy o skradzionych hostiach, w roku 1399 grupka poznańskich Żydów chcąc sprawdzić, czy konsekrowane hostie są rzeczywiście ciałem Jezusa Chrystusa, przekupili służącą u nich dziewczynę (jak podaja kroniki miała ona na imię Krystyna), aby skradła dla nich komunikanty. Według jednej wersji miała to być hostia skradziona podczas komunii, zaś według innej trzy hostie wykradzione z tabernakulum. W jednym przekazy są zgodne, komunikanty pochodziły z Kościoła pw. Serca Jezusowego w Poznaniu (należącego wówczas do dominikanów). Zakupione hostie zostały zaniesione do domu stojącego na rogu ulic Żydowskiej i Kramarskiej. Aby się przekonać, czy przeistoczenie jest prawdą, świętokradcy mieli położyć je na stole i zacząć kłuć nożami. W tym momencie trysnęła z nich krew. Jej kropla miała upaść na niewidomą Żydówkę, która w tym momencie odzyskała wzrok. Przerażeni Żydzi postanowili najpierw zakopać hostie, lecz te za każdym razem pojawiały się na powierzchni. Następnie próbowali utopić je w studni znajdującej się w piwnicy tejże kamienicy, lecz i to się nie powiodło. Ostatecznie usiłowali utopić je w leżących na południe od miasta bagnach, lecz wówczas hostie zaczęły unosić się nad powierzchnią ziemi, a przerażeni świętokradcy uciekli. W drodze przez miasto, według legendy, również doszło do kilku uzdrowień.
Unoszące się w powietrzu hostie odnalazł 15 sierpnia 1399 pewien pasterz, który pasąc swoje stado zauważył, że nagle bydło zaczyna klękać i wznosić głowy ku górze w stronę otoczonych blaskiem komunikantów. Na miejsce cudu, zgodnie z kronikami, przybyli wkrótce mieszczanie, władze miasta oraz biskup Wojciech Jastrzębiec. W orszaku znajdował się również dominikanin Jan Ryczywół. Uniósł on patenę na której hostie same spoczęły. Następnie przeniesiono je w orszaku do poznańskiej kolegiaty. Jednak dzień później okazało się, że ponownie zniknęły. Odnaleziono je na poprzednim miejscu, a gdy sytuacja powtórzyła się jeszcze raz, uznano, że Ciało Chrystusa postanowiło spoczywać w tym właśnie miejscu. Wzniesiono tam wówczas drewnianą kapliczkę.
Na miejscu kaplicy król Władysław II Jagiełło ufundował Kościół Bożego Ciała w Poznaniu, najważniejsze wówczas miejsce pielgrzymkowe w kraju oraz klasztor karmelitów trzewiczkowych, którzy mieli sprawować opiekę nad sanktuarium. Król przybył tu przed bitwą pod Grunwaldem, a następnie podczas powrotu z wyprawy nie udał się do Krakowa, lecz do Poznania, aby podziękować Bogu za zwycięstwo. Następnie król odwiedzał to sanktuarium przed każdą wyprawą wojenną. W XVIII wieku kamienica na rogu ulic: Żydowskiej i Kramarskiej, gdzie miała odbyć się profanacja stała się Kościołem Najświętszej Krwi Pana Jezusa. Znaleziono w niej stół ze śladami krwi, który uznano za relikwię, zaś wodę ze studni zaczęto uznawać za uzdrawiającą. W XVIII wieku kult Bożego Ciała zaczął tracić na swym ogólnopolskim charakterze, ale po dziś dzień obchody święta są w Poznaniu szczególnie uroczyste.
W maju 2005 roku metropolita poznański abp Stanisław Gądecki polecił usunąć z Kościoła Najświętszej Krwi Pana Jezusa zabytkową, antysemicką tablicę upamiętniającą domniemaną profanację hostii. Napis na niej głosił: Ty sam Boże jakoś jest zawsze sprawiedliwy, Ty wyniszcz aż do szczętu ten naród złośliwy. Tablica trafiła do Muzeum Archidiecezjalnego.