Dyskusja:After Bathing at Baxter's
Z Wikipedii
Prezentuje on już w pełni dojrzały styl grupy. Beatlesi nagrywają sierżanta. Jak każda grupa rockowa podłapująca innowacje światowej muzyki tak również Jefferson poszedł w ślady czołówki. Zaproponował pięć suit (12 kawałków) w których znalazło się miejsce na kolaż w stylu Franka Zappy "A Small Package Of Value Will Come To You, Shortly" wykorzystujący masę efektów, krzyki, śmiechy, wrzaski i głosy oraz niekonwencjonalne instrumentarium typu: klawesyn, wibrafon, dzwonki, mający charakter muzycznego żartu dźwiękowego niczym dubbing jakiejś kreskówki; nastrojową lecz trzymającą się w duchu psychodelicznego conceptu płyty "Marthę" o "szybującej" aurze, z oczywistym znowu fletem i wywaloną naprzód gitarą solową robiącą niezwykły nastrój; improwizację, ponad 9-cio minutową "Spare Chaynge" rozkręcającą się wciąż na nowo, w której na zasadzie otwartego jamu, jakby z próby, improwizuje trójka muzyków; rodzaj muzycznego transu "Won't You Try" połączony z "Saturday Afternoon"; pełen ekspresji "Wild Tyme (H)" czy wyostrzony "The Last Wall Of The Castle"; tradycyjny bluesrockowy Jefferson w "Young Girl Sunday Blues" gdzie słychać jak wielką rolę w tej muzyce odgrywa gitara basowa; ubarwiony pianinem, trąbkami, klarnetem i fletem nastrojowy "Rejoyce" z piękną wokalną partią Grace Slick, przemyślany, nieco orientalny ze zmianami rytmiki; czy raczej zwyczajne w porównaniu z resztą płyty "Two Heads" w którym ponakładano na siebie wokale. Album otwiera intro - feedback, który przechodzi w "The Ballad Of You & Me & Poonel" eksperymentujący z tempem, o opartym na akcentach breaka rytmie, zawiera więcej partii solowych, dużo więcej nakładek i "wydzierania". Już ten początkowy utwór pokazuje nam jak grupa zmieniła stylistykę. W przebojowym "Watch her ride" śpiewa Kantner (wspaniała barwa głosu!) i co ciekawe gitara solowa gra tu momentami w innej tonacji ale wszystko trzyma się kupy jak na muzykę psychodeliczną przystało. Płyta ta jest zdecydowanym krokiem w stronę muzyki narkotycznej. Czasami ma się wrażenie, że zespół nie za bardzo wie co grać i próbuje się w psychodelii odnaleźć, znaleźć swój środek wyrazu. Stąd chyba ta różnorodność. W "Wild Tyme(H)" pojawia się tekst "Robimy rzeczy które nie mają jeszcze nazwy" i tak chyba trzeba potraktować tą płytę, jako odkrywcze novum. Płyta ma za zadanie przenieść nas wysoko, wysoko w chmury. Stąd zastosowanie elementów surrealizmu "Czy niebo nie wygląda dziś zielono?". Perkusista, basowy i git. solowy zdają się być sercem grupy, podstawą brzmieniową. Kaukonen posługuje się fraktalami grając swe sola, Dryden nadaje sporo pokrycia tej muzyce lecz uderza w sposób - zdawałoby się - że banalny. Czasami odnoszę wrażenie, że koleś ma spieprzone naciągi bo werbel czasami jest niecodziennie "trzeszczący". Przy głośniejszym odsłuchiwaniu tej płyty nabiera to jednak przemyślanego charakteru a wszelkie zabiegi brzmieniowe tworzą narkotyczną aurę i wprowadzają w trans. Stąd właśnie taka a nie inna gra sekcji rytmiczno-basowej. To dobra psychodeliczna płyta, po którą warto sięgnąć przy słuchaniu Airplaneów. Bardzo duża odległość dzieli to, co nagrali na Surrealistic od tego, co mieści Baxters a jest to przecież ten sam rok