Kino moralnego niepokoju
Z Wikipedii
Kino moralnego niepokoju to nurt w polskiej kinematografii, powstały w połowie lat 70.
Spis treści |
[edytuj] Geneza i czas trwania:
Na jednym ze Zjazdów Filmowców Polskich w połowie lat '70 XX w. Andrzej Wajda podniósł problem, który stał się przedmiotem powszechnej debaty w środowisku filmowym: Jak to się dzieje, że codzienność życia społecznego coraz bardziej rozmija się z deklarowanymi i wpajanymi w procesie wychowania zasadami moralnymi? Obserwuje się coraz bardziej zdemoralizowany stosunek do zasad współżycia społecznego, do pracy i do własności społecznej. Od tej debaty zaczął się najbardziej zmitologizowany rozdział w historii polskiego kina, zwany Kinem Moralnego Niepokoju.
Nurt trwał mniej więcej od roku 1976 do 1981.
[edytuj] Sztandarowi przedstawiciele kierunku:
- Krzysztof Zanussi ("Barwy ochronne", "Constans"),
- Janusz Kijowski ("Kung-fu"),
- Feliks Falk ("Wodzirej"),
- Agnieszka Holland ("Aktorzy prowincjonalni", "Kobieta samotna"),
- Filip Bajon ("Wahadełko"),
- Andrzej Wajda ("Człowiek z marmuru")
- Krzysztof Kieślowski ("Personel", "Amator", "Przypadek").
Przynależność do nurtu filmu "Dreszcze" Wojciecha Marczewskiego jest wielce dyskusyjna i z wielu punktów widzenia bezpodstawna.
[edytuj] Cechy charakterystyczne nurtu:
Filmy tego nurtu charakteryzują się tzw. małym realizmem. Ich akcja toczy się zwykle w prowincjonalnej scenerii, w środowisku jakiegoś charakterystycznego organizmu społecznego w niewielkim mieście (teatr, szkoła, fabryka, środowisko akademickie), które cechuje ogólna klikowatość, karierowiczostwo, nepotyzm, i postawa "rączka rączkę myje". Główny bohater, przedstawiciel inteligencji, stara się z powodów etycznych przeciwstawić panującym układom, co blokuje drogi awansu społecznego i możliwości skutecznego działania dla dobra społeczeństwa, a jego postawa rujnuje mu życie osobiste i rodzinne. W innym wariancie (w np. "Wodzireju" Falka, "Amatorze" Kieślowskiego) akcja filmu opisuje zjawisko upadku moralnego głównego bohatera, który pod wpływem okoliczności rezygnuje ze swoich ideałów i z różnym skutkiem usiłuje się przystosować do istniejących układów.
[edytuj] Oceny nurtu
Zwolennicy nurtu, tacy jak Andrzej Werner czy Mariola Jankun-Dopartowa, cenią ich związki z rzeczywistością, silne zakorzenienie w rzeczywistości, odwagę polityczną (krytyka systemu), problematykę etyczną itp. Do dzisiaj pojawiają się głosy (np. Andrzej Kijowski), że polscy filmowcy powinni powrócić do wypracowanej wówczas tradycji.
Pierwszą osobą, która odważyła się kompleksowo skrytykować nurt, była Maria Kornatowska, która w swojej wybitnej książce "Wodzireje i amatorzy" dokonała jego głębokiej i wszechstronnej analizy. Jej zdaniem prawie wszystkie filmy powstałe w tym nurcie są pod względem formalnym nieciekawe albo wręcz kiepskie. Twórcy kompletnie tę warstwę filmów lekceważyli, sądząc, że gorący temat jest najważniejszy. To, co brano za realizm, jest nim tylko w płaszczyźnie scenografii i scenerii. Postacie są czarno-białe, płaskie psychologicznie, dostosowane do publicystycznej tezy, która po latach po prostu nikogo już nie obchodzi i demaskuje naiwność filmów.
Zdaniem Marii Kornatowskiej psychologia postaci zredukowana jest do minimum. Wątki, które miały pokazać rozkład więzi rodzinnych pokazały w istocie mizoginię polskiej kultury. Struktura filmów została w linii prostej odziedziczona po socrealizmie, różniąc się tylko odwróceniem znaków wartościowania, a rzekoma odwaga polityczna okazała się tylko maskowaniem naiwności w tym zakresie. W filmach moralnego niepokoju tak naprawdę nigdy nie pokazano systemu totalitarnego jako złego. Sama władza była zawsze dobra, tylko jej lokalni urzędnicy byli nieudani. Niemoralność powiatowych wykonawców władzy nie była wynikiem złej władzy jako takiej tylko zagrażała postępom słusznego systemu. I nie jest prawdą, że twórcy nie mieli możliwości wypowiadać się odważniej – historycy ustalili, że nikt z nich nie wystąpił nigdy z odważniejszym pomysłem.
Z drugiej jednak strony, zdaniem zwolenników tego nurtu, w takich filmach jak "Wodzirej" czy "Amator" współczesny widz dostrzega dobrze opowiedziane historie, które wcale nie straciły niczego na aktualności. Dzięki temu, że filmy te nie odnoszą się bezpośrednio do sytuacji politycznej lat '70 XX w. w Polsce, lecz raczej opowiadają o indywidualnych losach ludzi, postawionych w sytacjach dwuznacznych moralnie, filmy te w oczach wielu widzów bronią się dzisiaj znacznie lepiej od nazbyt upolitycznionych, późniejszych produkcji np. Andrzeja Wajdy, takich jak np. Człowiek z marmuru. Nie da się także obronić teza, że filmy te pokazują postacie czarno-białe. Wręcz przeciwnie, pokazują raczej wieloznaczne postacie, które stają wobec wyboru mniejszego lub większego zła i niezależnie od podjętej decyzji muszą przegrać.
Krytykiem kina moralnego niepokoju był także Zygmunt Kałużyński.